Pasjonistki z Kamerunu proszą o pomoc w budowie studni głębinowej.
Zgromadzenie Sióstr Pasjonistek Santa Mbei 08 czerwca 2017 r.
Santa Mbei
Archidiecezja Bamenda
Kamerun
Projekt: Wiercenie studni głębinowej w Santa Mbei.
Stacja misyjna Najświętszego Serca Jezusowego w Mbei, istnieje już 71 lat. Jednak dopiero w ostatnich latach nastąpił zauważalny rozwój. Zgromadzenie Sióstr Pasjonistek pracuje tutaj od 4 lat. Przewidziane jest utworzenie nowej parafii z tej stacji misyjnej. Nowy kościół jest już pod dachem. Szkoła Podstawowa liczy 282 dzieci a przedszkole 140 maluchów. Buduje się klasztor dla sióstr tu pracujących. W niedalekiej przyszłości przewidziana jest budowa Przychodni Zdrowia.
Jest to teren górzysty, drogi na wioskach bardzo złe. Ludność próbuje ujmować wodę spływająca z góry, ale bardzo często jej brakuje. Dlatego studnia głębinowa– „forage”, z wodą czystą – pitną, będzie „skarbem” dla miejscowej ludności, która również będzie z niej korzystać.
Dlatego serdecznie prosimy o te pomoc.
Koszt badań, znalezienia miejsca na studnię głębinową kosztuje 350 cfa = 550 euro.
Koszt wywiercenia studni głębinowej, założenie pompy i wybetonowanie otoczenia kosztuje 6.500.000 F CFA = 10.400 Euro.
Pobudowanie dużej cementowej kadzi na wysokich słupach o pojemności ok 5 m3 będzie kosztować 3.500.000 F CFA = 5.600 Euro.
Licząc na dobroć Waszych serc, polecamy Was Bogu i wszystkie Wasze intencje. Niech Bóg Wam błogosławi.
s.Tomasza Sadowska
Pasjonistka
Drogi Panie Profesorze, Kazimierzu.
Bardzo się ciesze i liczę na pomoc tak bardzo ważną, danie wody ludziom, którzy jej nie maja. Będzie to wielki dar dla tej misji gdzie nasze Siostry pracują. Na festiwalu będę całym sercem, będę się łączyć duchowo, i wszystkich Uczestników i Darczyńców zawierzam Panu, prosząc Pana o laski dla nich,
Zawierzam te sprawę Kochanej Anulce, i ufam ze wszystko zrobi aby Festiwal dał wszystkim Radość serca i wodę dla dzieci z Santa Mbei w Kamerunie. Serdecznie pozdrawiam i dziękuję.
S. Kolbena
Pasjonistka.
List z Boliwii
dr Kazimierz Szałata
Prezes Fundacji Polskiej Raoula Follereau
Jestem siostrą misjonarką ze zgromadzenia sióstr dominikanek misjonarek Jezusa i Maryi. Aktualnie pracuję w misji Oruro w Boliwii. Miejscowość nasza liczy ok. 391 870 mieszkańców. Zdecydowana większość ludzi żyje tu bardzo ubogo. Mieszkają w ciemnych, ciasnych pomieszczeniach, prowadzą nieracjonalny tryb odżywiania się. Nasza miejscowość położona jest wysoko w Andach na wysokości ok. 3 700 m n. p. m. Jest tu bardzo surowy klimat wysoko-górski, który nie sprzyja jakimkolwiek uprawom roślinnym. Ludzie najczęściej zajmują się bazarowym handlem ręcznie wytworzonych produktów. Duża część mieszkańców nie widząc żadnych możliwości zarobkowania po prostu żebrze na ulicy. W tej grupie najczęściej spotkać można dzieci wysyłane przez rodziców bądź opiekunów.
Mając na uwadze taki stan rzeczy ordynariusz diecezji Oruro ksiądz bp Krzysztof Białasik, podjął działania zmierzające do utworzenia diecezjalnego Centrum w którym znalazłyby miejsce i pomoc dzieci sieroty, półsieroty i te, którymi rodzice nie opiekują się lub wykorzystują je do zarabiania pieniędzy na rodzinę.
Po wnikliwym rozeznaniu sytuacji zapisanych zostało do Centrum 40 dzieci w wieku od 3 do 18 lat. Nie wszystkie jednak mają możliwość mieszkać na miejscu, ponieważ nie ma na to jeszcze odpowiednich warunków, ale ośmioro już przyjęliśmy na stały pobyt, bo po prostu nie mieli się gdzie zatrzymać.
Dzieci przebywają w Centrum ok. 6-7 godzin od poniedziałku do soboty włącznie. W tym czasie mają możliwość umyć się, uprać brudne ubrania, często otrzymują nowe, czyste (które przynoszone są przez ludzi z miasta). Poza tym nasi podopieczni mogą zjeść ciepłe danie obiadowe, otrzymują również wszystkie potrzebne im do rozwoju witaminy. Dzieci w Centrum oprócz zajęć świetlicowych, zabaw dydaktycznych, prowadzonej z nimi katechezy mają także możliwość odrobienia zadanych lekcji. Niektóre dopiero u nas uczą się czytać i pisać. Starsze dzieci opiekują się młodszymi. Wszystkie chętnie pomagają w przygotowywaniu posiłków, porządkowaniu pomieszczeń i w pracach porządkowych wokół Centrum. Ponieważ wciąż borykamy się z brakiem odpowiednich funduszy na zakup produktów żywnościowych, dzieci wykonują z koralików aniołki i kolorowe różańce na rękę, które sprzedajemy przed kościołami po Mszach świętych. Nie są to duże pieniądze, ale w jakiś sposób dopełniają skromny fundusz Centrum.
W chwili obecnej najważniejszą potrzebą Centrum jest zabezpieczenie finansowe na zakup żywności dla dzieci, potrzebnych środków czystości oraz zakupienie podstawowych materiałów szkolnych. Dlatego zwracam się z ogromną prośbą do kierowanej przez Pana Fundacji o dofinansowanie naszego Centrum z przeznaczeniem przede wszystkim na produkty żywnościowe oraz wyposażenie naszego ośrodka.
Liczę na pomoc, dzięki której dzieci ulicy z naszego diecezjalnego Centrum będą miały zapewniony swój byt na kolejne miesiące swego życia. Zawierzam także modlitewne wsparcie naszego przedsięwzięcia ufając Bożemu Miłosierdziu, że dalej nas będzie prowadził w dziele, które sam rozpoczął.
Dziękując za okazaną życzliwość pragnę zapewnić o naszej pamięci w modlitwie.
S. Katarzyna Kamińska OP
Oruro, Boliwia
Fundacja nasza przekazała na rzecz podopiecznych z ośrodka s. Katarzyny w Oruro w Boliwii sumę tysiąca euro (4214,40 zł) na zakup żywności i najbardziej potrzebnego wyposażenia. Pozostajemy w kontakcie z naszą zaprzyjaźnioną misjonarką i w miarę możliwości będziemy wspierali jej dzieło na rzecz boliwijskich dzieci ulicy.
List z Burkina Faso gdzie finansujemy budowę studni im. o. Mariusza
Drodzy Przyjaciele Fundacji Polskiej Raoula Follereau
Kiedy otrzymałem od was maila, w którym prosicie o dodatkowe informacje dotyczące naszego wspólnego projektu, udałem się we środę 31 lipca br do miejscowości Rogho, gdzie chcemy wybudować studnię noszącą imię o. Mariusza Ratajczyka. Na miejscu spotkałem się z grupą około trzydziestu osób. Byli to członkowie naszej chrześcijańskiej wspólnoty św. Łukasza. To oni razem ze swoimi sąsiadami i kuzynami muzułmanami, protestantami i animistami będą z pomocą Bożą korzystać z wybudowanej dzięki wam studni.
Podczas tego spotkania opowiadali mi, że codziennie muszą chodzić około trzech kilometrów po wodę. Jest to zajęcie wykonywane przede wszystkim przez dziewczynki i mamy. Codziennie wstają wcześnie rano, by zdobyć wodę do mycia, do picia i do przygotowania posiłków. Młoda mama Paulina z małym dzieckiem na rękach każdego dnia musi kilka razy chodzić po wodę dźwigając dwa dwudziestolitrowe bidony. Oczywiście za każdym razem musi swoje odstać w kolejce, jaka tworzy się przez cały dzień przy pompie. Owszem, jest do tego przyzwyczajona, ale noszenie wody z dzieckiem na plecach nie jest rzeczą łatwą, tym bardziej, że trzeba to robić kilka razy dziennie.
W podobnej sytuacji jest Claire, która uświadomiła mi jeszcze jedną konsekwencję braku dostępu do wody. Kiedy bowiem zapytałem ją ile ma lat (na moje oko ma 17 może 18), odpowiedziała, że nie wie.
Moi Przyjaciele, to smutne, że wiele dzieci, z zwłaszcza dziewczynek, które nie umie czytać i pisać, bo nie zapisały się do szkoły z prostej przyczyny. Po prostu nie miały na to czasu, zajmując się pomocą rodzinie, między innymi w codziennym zdobywaniu wody. Chciałbym Wam w ten sposób uświadomić, że realizacja studni nie tylko rozwiąże problem dostępu do wody pitnej, ale pozwoli kobietom zająć się innymi sprawami w rodzinie, a dziewczynki będą miały czas zapisać się do szkoły, by nauczyć się pisać i czytać.
Podczas naszego spotkania powiedziałem im, że studnia, którą zbudujemy będzie nosić imię ojca Mariusza, którego pan Bóg powołał do siebie. Obiecali mi, że będą się za niego modlić. Będą się też modlić w intencjach waszych ofiarodawców.
Zanim odjechałem z Rogho modliliśmy się powierzając nasze plany miłosierdziu i nieskończonej opiece Bożej.
Jeśli chodzi o kwestie techniczne, w tej strefie głębokość odwiertu pozwalającego na czerpanie wody wynosi około 60 metrów. Zainstalujemy indyjską pompę ręczną, która jest trwała i łatwa do naprawy. Aby studnia służyła nam przez długie lata, chcemy zainstalować rurę z nierdzewnej stali, co stanowić będzie znaczną część kosztów projektu. Razem z miejscową społecznością powołamy komitet, który będzie się zajmował utrzymaniem studni. Będzie to około 10 osób, które będą miały wyznaczone zadania, smarowania pompy, utrzymania w czystości strefy poboru wody, zbierania składek na utrzymanie i ewentualne, przyszłe reparacje studni.
Niech nasz Pan obdarzy Was pokojem i dobrem.
brat Giacomo
Parafia św. Łukasza w Sabou Sabou dnia 28 lipca 2013
Pan Kazimierz Szałata
Prezes Fundacji Polskiej Raoula Follereau
Mamy honor skorzystać z waszej wielkiej życzliwej pomocy w zbudowaniu studni na terenie naszej parafii w centrum Rogho.
Wioska należy do rolniczej gminy Sorgou. Jest położona 20 km od naszego klasztoru. Liczba mieszkańców sięga 3000. Planowana przez nas studnia będzie usytuowana w dzielnicy, która liczy 110 mieszkańców, którzy do tej pory są zmuszeni codziennie przemierzać ponad 3 km, by zdobyć wodę dla swoich potrzeb.
Dołączam do tego listu wstępny kosztorys opracowany przez firmę, która będzie realizować odwiert. Według zawartych w nim wyliczeń koszt realizacji studni wynosić będzie 5 milionów franków cfa (7622 euro).
Oczekując na przyjęcie naszej prośby, zapewniam moją modlitwę i proszę o przyjęcie wyrazów mojego głębokiego uznania.
Niech Bóg wam błogosławi.
katechista Roger Kabore ks. Giacomo di Ciano
W połowie września 2013 roku pieniądze na realizację projektu zostały przekazane przez nas w całości.
Wieści z Angoli
Drogi Panie Kazimierzu
Pozdrawiam z gorącej Angoli. My tutaj w Angoli robimy co możemy najlepiej. Ostatnio otrzymaliśmy trochę leków dla trędowatych, a to dzięki Asocjacji dawnych trędowatych , którzy się zrzeszyli w organizacje. To do nich dzwonie gdy Ministerstwo Zdrowia nie ma leków na trąd. To oni robią trochę “hałasu“. W roku 2012 mieliśmy 48 nowych przypadków zachorowań na trąd. Dziś jest 13 styczeń 2013, a my mamy już w naszym ośrodku 4 nowe przypadki. Ci chorzy już nie są hospitalizowani, ale robią leczenie w domu, w rodzinie. Różnie to bywa. Niedawno słyszałam że jednej z naszych chorych na trąd zmarł mąż w młodym wieku. Rodzina zmarłego nie pozwoliła pojawić się na pogrzebie małżonce bo może zarazić innych. Ona już 7 lat nie bierze leków, pozostały jej tylko widoczne zniekształcenia, co dla innych jest dalej zagrożeniem. Niedawno pojawił się też chory z sąsiedniej prowincji. Podroż zabrała mu dwa dni. Przybył razem z synem. Nasz pielęgniarz zdiagnozował że obydwaj maja trąd. On na to: że jego żona i inne jego dzieci oraz niektórzy ludzie z wioski też mają te same plamy. Powiadomiłam odpowiednie władze sanitarne, aby się tam udały. Ministerstwo Zdrowia obiecało dać leki dla tych chorych. Tyle wiadomości z naszego podwórka. Pozdrawiam. Zjednoczona w modlitwie.
S. Róża Gąsior SSpS
List z Congo Brazaville
Szanowny Panie Kazimierzu 22.02.2012
Serdecznie i gorąco dziękuje za życzenia Noworoczne, ja również życzę obfitości łask i darów na Nowy Rok 2013 dla pana i całej Rodzinki.
Tak pięknie powiedział św. Paweł wielki apostoł Chrystusa, że każdy chrześcijanin jest listem, który znają i czytają inni ludzie wszystkie działania staja się nową Ewangelizacją.
Ja też z okazji 60 rocznicy obchodów Międzynarodowego Dnia Trędowatych pragnę przesłać winieniu chorych serdeczne pozdrowienia i podziękowania. Raz w roku świętujemy dzień poświęcony Chorym na trąd – piękna tradycja. W tym Dniu możemy coś więcej zrobić dla nich pomodlić się za nich, za ludzi którzy z nimi pracują, napisać z tej okazji artykuł, aby innych poinformować o ich sytuacji, przygotować niespodziankę przesłać ofiary, albo jakieś dary. Choć choroba jest uleczalna, pozostawia po sobie nieuleczalne skutki i to zarówno fizyczne, jak i psychiczne i moralne. Ci ludzie doświadczeni chorobą trądu nie są zdolni do samodzielnego życia, trzeba im towarzyszyć i wspierać, mimo że świat jest coraz bardziej cywilizowany, chorzy dalej zostają na marginesie społeczeństwa. Mało tego, cokolwiek by się stało złego w rodzinie zawsze będą oni posądzeni o zło. Uzdrowieni przez Jezusa trędowaci nie chcieli się do Niego zbliżyć i wołali do Niego o pomoc z daleka. Świadczy to o praktyce wykluczania chorych na trąd ze społeczeństwa. To trwa do dziś. Po zeszłorocznej waszej ofiarności założyliśmy siatki przeciw komarowe w oknach dzięki czemu mniej ludzi choruje na malarię. U nas w Centrum są młode matki które mają na wychowaniu małe dzieci. Same nie są w stanie nimi się zająć, więc trzeba te maleństwa ubrać, nakarmić i wysłać do przedszkola. Czasami zapomnę wysłać kogoś żeby ich przyprowadzić. Starsze trzeba wysłać do szkoły, sprawdzić, czy zrobiły zadania. Nie zrobię tego ich mamy, bo nie umieją czytać. Więc jaka radość dla nich, jak ich dzieci czytają. Ich mamy nie maja żadnych dochodów, nie pracują na roli, bo są w Centrum. Inny problem, to ulewne deszcze, które zniszczyły teren, erozja podmyła budynki, zniszczyła kanalizację, którą trzeba naprawić, bo grozi zawaleniem budynków.
Pozdrawiam wszystkich Przyjaciół i życzę wszelkich łask Bożych na nowy Rok 2013 Serdecznie i gorąco Dziękuję Panu Przewodniczącemu Organizacji Raul Follereau Kazimierzowi Szałata za pomoc.
Nasze dzieci przesyłają serdeczny uśmiech, dziękują że mogą się uczyć, jak ich rówieśnicy.
Z pozdrowieniem siostra Noemi Świeboda.
List z Republiki Demokratycznej Congo
dr Kazimierz Szałata Prezes Fundacji Follereau
Szczęść Boże Panie Doktorze
Witam serdecznie i pozdrawiam z dalekiej Republiki Demokratycznej Conga.
Na początku kilka słów gwoli przedstawienia się.
Jestem Salwatorianką pochodzącą z Polski i pracującą w RDC od 2008 roku. Może to nie jest wiele w porównaniu z innymi misjonarzami ale dziękuje Panu każdego dnia za każda chwile życia tutaj w Congo, w kraju w którym ciągle się coś dzieje a życie jest tutaj tak kruche jak bańka mydlana. Bardzo dużo ludzi ginie, ciągle są mniejsze lub większe niepokoje miedzy plamieniami, lub miedzy władzą. Bardzo dużo ludzi też umiera z powodu chorób nędzy i głodu. My jako salwatorianki tutaj w Congo pracujemy od 1958. Jest nas obecnie 68 sióstr + 3 misjonarki świeckie. 8 palcówek, w tym 3 w buszu. Nasze główne apostolaty to praca w przychodniach, szpitalikach, w szkołach i przedszkolach.
Moje przygotowanie do misji miało miejsce w CFM w warszawie blisko Zielonki a wiec po sąsiedzku. W ubiegłym roku będąc na zjeździe wakacyjnym misjonarzy wpadło mi w ręce wiele publikacji właśnie Pana autorstwa, historia Ani itp. Wszystko poczytałam prawie jednym tchem. Podziwiam to wszystko i gratuluję tak głębokiej wiary. Zarazem dziękuję za tak wielkie świadectwo i może być Pan pewien że to wszystko owocuje w życiu wielu ludzi. W moim osobistym również. To pięknie uczyć się od innych naśladowania Jezusa. Niech Pan sam będzie nagrodą.
Panie Kazimierzu
Weszłam tez na wasza stronę fundacji i dowiedziałam się bardzo dużo wspaniałych rzeczy. W związku z tym mam kilka pytań. Od roku jestem odpowiedzialna za projekty, a mamy ich mnóstwo, tym bardziej że potrzeby są niezliczone a na pomoc ze strony rządu tutaj nie można liczyć, czy na inne organizacje. Ponadto my tutaj ciągle jesteśmy tylko regionem i dlatego jesteśmy uzależnione od generalatu. W związku z tym mam zapytanie czy jest taka możliwość uzyskania od was jakiegokolwiek choćby minimalnego wsparcia finansowego na rzecz misji w Congo. Przepraszam za bezpośredniość i jeśli w czymś uraziłam to już z góry przepraszam. Wcale nie jest tak łatwo znaleźć ludzi dobrej woli którzy by chcieli podzielić się choćby małym nic. Stukam , pukam, proszę gdzie się tylko da i można by rzec, ale owoce są marne. Niektórzy wcale nie reagują a niektórzy tłumacza się że jest im ciężko. Ja oczywiście wszystko to rozumiem. Po prostu dziele się moim małym nic na łamach e-maila z Panem. I tutaj druga prośba jeśli ma Pan jakieś kontakty i zna Pan jakieś biura, stowarzyszenia,firmy które mogłyby nam coś pomoc i jeśli jest taka możliwość proszę bardzo o podesłanie mi namiarów a ja bym się kontaktowali w sprawie misji.
Co do naszych projektów, jak wspomniałam, jest ich bardzo dużo, wymienię tylko kilka dla orientacji:
Są już przygotowane projekty; na przedszkole,na szpital,na szkołę podstawową,na zakład wyrobu cegły, bo glina i teren już istnieje, tylko brak funduszy. Kolejny projekt to wymiana elektryczności i zakup generatora pogodotwórczego w domu regionalnym. Szukam tez sponsorów na dofinansowanie zakupu komputerów do naszej szkoły. Potrzebni są tez ludzie dobrej woli na okazanie nam wsparcia w zakupie samochodu ciężarowego który jest niezbędny do przewozu żywności, środków szpitalnych itp. dowozu rzeczy do naszych placówek w buszu, bo jak do tej pory zawsze wynajmujemy taki transport a koszta są kolosalne. Siostry trzeba wspomóc bo inaczej nie będzie mowy o apostołowaniu zwłaszcza na terenach dostępnych tylko w okresie pory suchej. Bo w porze deszczowej droga nie istnieje. I mam jeszcze projekt na zakup małego autobusu który jest konieczny dla funkcjonowania naszej szkoły. Chodzi o transport dzieci z biednych rodzin a mieszkających daleko. Tak to wygląda w telegraficznym skrócie. Jest tego mnóstwo a podzieliłam się tym z Panem bo tak mi serce podpowiada.
Jeszcze raz przepraszam jeśli coś nie tak z mojej strony. Będę oczekiwać na odpowiedź, wszelkie rady, pomysły, itp. wszystko mile widziane z mojej strony bo sam Pan wie ze ta odległość dużo komplikuje ale i tak chwała Panu za to ze jest możliwość internetowa komunikowania się ze światem.
Dziękuję za wszelki gest, pamięć w modlitwie. My ze swej strony też ją obiecujemy i czynimy to podczas naszych codziennych modlitw. W imieniu swoim i sióstr w RDC Bóg zapłać.
Z pamięcią modlitewną s. Estera Wawro salwatorianka z RDC.
List z Rwandy
Panie Kazimierzu
Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża (Siostry z Lasek) prowadzi od trzech lat ośrodek szkolno-wychowawczy dla dzieci niewidomych w Kibeho (Rwanda, Afryka Centralna). Jest to pierwsza szkoła tego typu w tym kraju, gdzie żyje ponad 20 tysięcy dzieci niewidomych, a zaledwie około 250 czyli 1,5% ma możność nauki. Nasz ośrodek możne przyjąć stu wychowanków do szkoły i internatu, a tymczasem w ostatnim roku szkolnym uczyło się 72 dziewczynek i chłopców w klasach od pierwszej do czwartej. Na przyjecie na nowy rok szkolny 2012 (nauka zaczyna się w styczniu) czeka ponad dwadzieścia dzieci, czyli szkoła osiągnie pełna liczbę uczniów. Oprócz małych dzieci zgłaszają się również starsi uczniowie, którzy nie uczęszczali do szkoły lub musieli przerwać naukę z powodu utraty wzroku. Wszystkie dzieci pochodzą z bardzo biednych rodzin, których nie stać na zapewnienie im nauki. Poza tym ślepota nie jest akceptowana w społeczności, wobec tego rodzina dziecka niewidomego częstokroć żyje w izolacji. Jeśli my nie przyjmiemy zgłaszających się kandydatów, pozostaną oni brzemieniem dla rodziny bez możności osiągnięcia zawodu i samodzielności.
Podjęłyśmy zatem bardzo trudną decyzje o rozbudowie szkoły, w której będą się mieścić również warsztaty przygotowujące do zawodu dla naszych absolwentów i dla uczniów przerośniętych wiekiem.
Zwracamy się z gorąca prośba o pomoc finansowa w realizacji tego pilnego zamierzenia. Każda wplata jest bardzo cenna, gdyż przyczyni się do rozpoczęcia budowy.
Bliższe informacje na ten temat zamieszczone są na naszej stronie internetowej: www.triuno. pl
Dziękujemy bardzo za pomoc.
Z Bogiem s. Rafaela
O Ośrodku dla niewidomych dzieci w Kibeho pisaliśmy już w naszym Biuletynie. W 2009 roku Fundacja nasza przekazała sumę 20 tys. zł. na rzecz pracujących tam polskich franciszkanek Służebnic Krzyża. Ofiary na rzecz ośrodka w Kibeho można wpłacać na konto Fundacji z dopiskiem „Rwanda”.
PODZIĘKOWANIA Z KAMERUNU
Drogi Panie Kazimierzu
Przesyłam bardzo serdeczne pozdrowienia i z serca pragnę podziękować za pozytywną odpowiedz na prośbę wyrażoną przeze mnie w ubiegłym roku o udzielenie pomocy osobom trędowatym z Mokolo, w Kamerunie. Słowa wdzięczności nie wystarczą, by podziękować na ręce Pana Prezesa wszystkim zaangażowanym w organizowanie akcji podjętych na przestrzeni tego roku, by wesprzeć naszych podopiecznych. Dziękujemy za dobroć i hojność serca, za poświęcony nam czas, za
okazaną troskę i pokonywanie związanych z tym trudności, za wysiłek (z pewnością oblany nieraz potem), by trędowatym w Mokolo żyło się lepiej.
Cóż mogłybyśmy tutaj zrobić bez zaplecza duchowego czy materialnego? Z pewnością można być i poświęcić czas najbiedniejszym z biednych i to jest ważne. Istotne jest jednak również by mieć czym ich nakarmić, ubrać, opatrzyć ich rany, zawieźć do szpitala – krótko mówiąc przywrócić utraconą godność i tak świadczyć o Dobrej Nowinie. I dzięki Wam Kochani Dobrodzieje jest to możliwe. Otrzymana kwota pieniężna pozwoli nam na regularny zakup żywności, a konkretnie suszonych ryb, dzięki którym ubogacony zostanie skromny posiłek trędowatych, a oni sami wzmocnią swoje fizyczne siły. Ofiarujemy również wszystkim bidony na wodę, a dla tych którzy potrzebują zakupimy okulary i obuwie.
Z naszej strony ofiarujemy Wam dar copiątkowej modlitwy podczas Mszy świętej w naszej kaplicy.
Z wyrazami szacunku – s. Józefa Franke
z Centre Rohan Cabot w Kamerunie
Szanowny Panie Prezydencie,
Fundacji Rauola Follereau w Polsce
Je suis sur que la charite aura raisson, un jour.
de la violence, de l’egoisme et de l’argent.
Je suis sur qu’un jour se levera ou il n’y aura plus de faimines, de taudis ni de gueurres:
plus d’enfants sans amour, de vieillards sans foyer,
ou tous ceux qui vivront auront le droit de vivre….
Et notre recomponce a nous, ce sera d’avoir cru, avant de le voir, a ce paradis.
/Raoul Follerau/
Bardzo serdecznie pragnę podziękować Panu Prezydentowi Kazimierzowi Szałacie w imieniu moim i chorych za piękny i drogocenny dar samochodu marki SUZUKI, którym dojeżdżam do pracy. Również jeśli zachodzi potrzeba dowożę chorych na badania lekarskie – specjalistyczne do szpitala Uniwersyteckiego, oraz robię zaopatrzenia do szpitala.
Za ten wielki dar, ofiarności tylu ludzi i dzieci, a przede wszystkim Panu Prezydentowi za organizowanie różnych zbiórek, kiermaszy na zakup samochodu wyrażam me podziękowania.
Przepraszam, że czynię to w spóźnionym tempie ale tempo afrykańskie jest właśnie takie a poza tym czas wakacji, zastępstw, proszę o wybaczenie, bo nasza Siostra Referentka Misyjna S. Jana już dawno o to mnie prosiła. Więc czynię to teraz i z całego serca dziękuje Panu Prezydentowi i wszystkim ofiarodawcom. Nasz dług wdzięczności będziemy spłacać modlitwą i pamięcią o waszej szczodrości i życzliwości.
Przesyłam gorące pozdrowienia ze słonecznej Afryki ode mnie i mych chorych.
Życzę pomyślności i sukcesów w waszej fundacji.
Z wyrazami głębokiego szacunku.
S.Noemi Świeboda
Drogi Panie Kazimierzu
Wczoraj dotarły do mnie pieniądze z Polski z waszej Organizacji 2500USD Przywiózł mi je polski misjonarz,który przebywał na urlopie. Pieniądze te przeznaczę na doprowadzenie wody do naszego Ośrodka. Zrobię zdjęcia i wówczas napisze list do dobrodziejstw z podziękowaniami. Jeszcze raz bardzo dziękuję i pozdrawiam.
Z Modlitwą
S.Roza Gasior
Drogi Panie Kazimierzu
przesyłam dla Pana i wszystkich Dobroczyńców skupionych wokół prowadzonej przez Pana Fundacji moc świątecznych serdeczności z Bangalore w Indii. Bardzo miło wspominam Festiwal Misyjny, w którym mogłam uczestniczyć w czasie mojego pobytu w Polsce w 2008 roku. Pamiętam o Was wszystkich w modlitwie.
s. Sara FSK z ośrodka dla niewidomych dzieci w Bangalore
List z Kongo
Sz. P. Dr Kazimierz Szałata
Prezes Fundacji Polskiej Raoula Follereau
Zielonka
Serdecznie dziękuję za udzieloną nam pomoc w wykonaniu na terenie naszej misji studni głębinowej, która będzie zaopatrywać w wodę naszą wspólnotę jak również parafialną szkołę katolicką i pobliskich mieszkańców. W kilku zdaniach pragnę przedstawić wartość wykonanej inwestycji.
Siostry św. Józefa pracują w Gamboma od 25 lat. Jest to okres czasu, w którym można zżyć się z miejscową ludnością, ale też poznać ich palące problemy. Jednym z nich jest woda, którą mnożna zdobyć dzięki padającemu deszczowi, a w porze suchej przynieść w 25 litrowym kanistrze (często na głowie). Ci, którzy mają pieniądze, kupują w sklepie albo u nielicznych mieszkańców, którzy mają swe prywatne studnie głębinowe. W Gamboma, której populacja liczy około 20 tys. Mieszkańców jest ich tylko 3, a dzięki waszej pomocy już 4. Trudno to sobie wyobrazić, w europejskich warunkach, ale w takim afrykańskim miasteczku nie ma innych źródeł wody, jak na przykład w Polsce studnie przy posesjach gospodarskich, albo miejski wodociąg. Dlatego bywało już tak, że nasze siostry były zmuszone wiele razy udawać się z księdzem proboszczem jego samochodem terenowym do pobliskiej rzeki, aby przywieźć kilka beczek wody, która miała być zapasem do przetrwania. Wiele razy bywało się też w trudnej sytuacji, ponieważ widząc cierpienie i trud ludzi poszukujących wody, nie łatwo jest odmówić, mówiąc że nie mogę ci pomóc, bo sam jeżdżę po nią do rzeki. Angażujemy się w pracę edukacyjną w parafialnej szkole (przedszkole, szkoła podstawowa, gimnazjum – razem około 300 uczniów rocznie), gdzie często uczniowie zwracają się do nas z prośbą o wodę, albo były też takie przypadki, ze ktoś przyszedł spóźniony do szkoły, ponieważ rodzice wysłali go do rzeki po wodę.
W chwili obecnej woda z naszej studni zaspakaja nasze codzienne potrzeby dzięki elektryczności produkowanej przez agregat prądotwórczy znajdujący się na parafii, ponieważ nasz agregat jest za mały, to znaczy jednofazowy, podczas gdy potrzebny jest agregat trójfazowy. To sprawia wiele kłopotów i często trzeba prosić o reperacje.
Można powiedzieć, że inwestycja jest w ciągłej realizacji, ponieważ mamy nadzieję znaleźć środki na zakup nowego agregatu. Zgromadziłyśmy już materiał, by wykonać dodatkowe instalacje hydrauliczne pozwalające na korzystanie z naszej studni pobliskiej ludności. Myśląc o naszych uczniach mamy zamiar zakupić plastikowy zbiornik wodny, by woda pitna dostępna była szczególnie podczas zajęć w szkole, gdyż woda jest jedynym napojem chłodzącym.
Wyrażam wielką radość i wdzięczność za udzieloną nam pomoc. Wiem, że w akcję pomocy budowy studni w Gamboma były zaangażowane różne osoby, między innymi uczestnicy VI Festiwalu Misyjnego w Zielonce i dzieci niepełnosprawne. Wszystkim osobom zaangażowanym dziękuję, nie sposób w ludzkich słowach wyrazić to, co dzisiaj czuje serce. Dlatego nie siląc się na wielkie słowa zapewniam o codziennej modlitwie w intencji wszystkich ofiarodawców, a Bóg, który widzi zamiary i pragnienia naszych serc niech będzie sam najlepszą nam nagrodą za dobro nam wyświadczone.
Siostra Roberta Czarnik
siostry św. Józefa
Gamboma
Kongo Brazzaville
List z Kamerunu
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
Przesyłam bardzo serdeczne pozdrowienia dla Pana dr Kazimierza Szałaty i wszystkich pracowników Fundacji Polskiej Raoula Follereau. O waszej działalności dowiedziałam się z Niedzieli.
Jestem siostra ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP NP i pracuje z trędowatymi w Mokolo, w Kamerunie. Razem ze mną są jeszcze 2 siostry Polki. Posługujemy w Centrum Rohan Chabot, które służy naszym chorym. Jest ich tutaj około 90. Jak w takich ośrodkach posługa jest różnorodna : ośrodek zdrowia,pracownia protez i innych przyrządów ortopedycznych, sala reedukacji. Trędowaci mieszkają wokół ośrodka tworząc w ten sposób wioskę. W większości są to osoby starsze, mocno okaleczone przez trąd, opuszczone przez rodziny. Staramy się im zapewnić dobra opiekę medyczna, pożywienie, ubrania itd .(w miarę naszych możliwości finansowych)
Przy tej okazji pragnę w ich imieniu poprosić o pomoc. Nie wiem jaki charakter pomocy prowadzi Fundacja. To co jest im potrzebne na chwilę obecną to czapki chroniące przed słońcem, okulary przeciw słoneczne i skarpetki w ciemnych kolorach(największe rozmiary ponieważ ich stopy są mocno zniekształcone).
Bardzo proszę o odpowiedź, czy jest możliwe udzielenie takowej pomocy, czy też inna forma współpracy z Fundacja.
Z darem modlitwy
s. Józefa Franke
odpowiedzialna za Centrum Rohan Chabot
List z Republiki Demokratycznej Kongo
Panie Kazimierzu, Drodzy Przyjaciele
W Murambi, parafii Rutshuru i naszym odrodku dożywiania Matunaimi mamy aktualnie 70 dzieci dotkniętych chorobą głodową. Dzięki Bogu sytuacja w Kraju jakby się ustabilizowała, od kilku miesięcy nie słychać strzałów, ludzie nie skarzą się że są okradani, wiec mamy nadzieję że także problem niedożywienia będzie się zmniejszać i kiedyś w ogóle pójdzie w zapomnienie. Jest to dla nas ogromna radość i mamy nadzieję że tak już zostanie. Myślę że jest to też Wasza zasługa, Waszych Modlitw o Pokój. I przy tej okazji chce Wam za to podziękować. Za wasza życzliwość i każdą cegiełkę, dzięki której jest nam lepiej. Pozdrawiam was serdecznie.
Z modlitwą S Dominika.
Apel o pomoc z Rwandy
Szanowny Panie Doktorze,
Nazywam się s. Rafaela – Urszula Nałęcz, należę do Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża (znane jako siostry z Lasek). Dom Generalny Zgromadzenia jest w Warszawie, ul. Piwna 9/11, dom macierzysty w Laskach gdzie prowadzimy Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Dzieci Niewidomych, ul. Brzozowa 75, 05-080 Izabelin.
Od trzech lat pracujemy w Rwandzie, w Kibeho, Prowincja Południowa), gdzie niedawno otworzyłyśmy ośrodek szkolno-wychowawczy (szkoła podstawowa z internatem) dla niewidomych. Żyje tu 20 tys. Niewidomych dzieci (cała populacja kraju liczy 9 milionów!). Spośród tych dwudziestu tysięcy tylko nieco ponad sto ma możliwość nauki, inne albo zostają w domu rodzinnym, jako brzemię dla bardzo biednej rodziny, albo żebrzą a niektóre stają się ofiarami przemocy…
Po zakończeniu pierwszego etapu budowy ośrodka – jeden budynek internatowy i kuchnia z pralnia – we wrześniu 2008 zaczęłyśmy rekrutację kandydatów do naszej szkoły. Informacja o naszym projekcie rozeszła się bardzo szybko. W tej chwili liczba wychowanków przekroczyła trzydzieści dzieci. Liczba docelowa to 100 uczniów.
Obecnie budowa całego kompleksu budynków jest zakończona (dwa internaty, kuchnia z pralnią). Mamy jednak duże trudności finansowe. Nie starcza nam nawet na jedzenie. Dzieci niedożywione potrzebują ogromnej ilości jedzenia. Ogromne sumy pochłania paliwo do generatora energii elektrycznej. Nie mamy wody pitnej, bo od kilku miesięcy nie działa wodociąg dostarczający wodę dla całej miejscowej społeczności. Ji musiałyśmy zatrudnić dwóch pracowników, którzy przez cały dzień noszą wodę z odległego źródła.
Zwracam się do Państwa o pomoc finansową, która by pozwoliła nam « związać koniec z końcem.
Przesyłam wyrazy szacunku i zapewnienie modlitwy.
Z Bogiem.
Siostra Rafaela
Kazimierz Szałata
Prezes Fundacji Polskiej Raoula Follereau
Membre Fondateur de l’Unione Internationale des Associations Raoul Follereau
Szanowny Panie Doktorze,
powołując się na informację przekazaną od Pana przez s. Agnieszkę, pragnę przedstawić nasze najpilniejsze potrzeby:
1. Drukarka brajlowska (dane podaję na końcu listu) jest b. potrzebna aby drukować podręczniki dla niewidomych oraz różne opowiadania dla dzieci i młodzieży. W Rwandzie nie ma tego rodzaju drukarni ani biblioteki dla niewidomych. Dzieci uczą się pamięciowo, ale dla uzyskania biegłości w czytaniu brajla, trzeba… czytać! Potrzebne są też podręczniki do innych przedmiotów, które ułatwią zrozumienie i zapamiętanie materiału nauczania. Jesteśmy drukować książki i podręczniki we własnym zakresie i powoli tworzyć bibliotekę brajlowską, ale nie mamy możliwości zakupu drukarki i papieru.
2.Papier brajlowski (160 g/m2 jest bardzo drogi i trudny do zdobycia a niezbędny zarówno do codziennego
użytku w szkole jak i do drukowania książek.
3. Maszyny brajlowskie (każdy uczeń powinien mieć swoją do wyłącznego użytku) – potrzebne byłoby około 50 maszyn, ale sukcesywnie, w ciągu paru lat.
4. Mapy lub atlasy plastyczne (dla niewidomych)
5. Podstawowe pomoce do matematyki i geometrii: liczmany, kubarytmy (liczydła brajlowskie) lub abakusy, modele figur i brył geometrycznych , linijki, kątomierze, cyrkle (wszystko przystosowane dla niewidomych).
6. Regały na książki do biblioteki.
Jak wspomniałam w swoim pierwszym liście, dopiero od września ub.r. pracujemy z dziećmi. Przedtem trwała budowa całego obiektu (2 budynki internatowe, szkoła, budynek gospodarczy- całość o pow. 2100m2) oraz zagospodarowanie terenu – mur okalający posesję (dług. 455 m bież.), mury oporowe (teren górzysty: 2950 m nad poziomem morza),specjalne ścieżki ułatwiające niewidomym swobodne poruszanie się, tereny zielone oraz ogród warzywno-owocowy.
Nasza instytycja jest nowym projektem w skali krajowej. Nie ma tu także opieki okulistycznej (w całej Rwandzie jest 2 okulistów – jeden Belg wolontariusz, a drugi Rwandyjczyk, który prowadzi tylko praktykę prywatną… czyli dla bogatych…
W tej chwili pod naszą opieką przebywa 25 dzieci w wieku od 5 do 19(!) lat. Te dzieci pochodzą z bardzo biednych rodzin lub są sierotami. Nigdy się nie uczyły. Niektóre zostały nawet wyrzucone z domu rodzinnego dlatego tylko, że są niewidome. Innym zagrażało zło moralne, więc nie mogłyśmy odmówić przyjęcia. Skomplikowało to nasze pierwotne plany, aby stopniowo tworzyć szkolę podstawową, w której uczniowie będą w wieku odpowiednim do poziomu nauczania.
Ponieważ Zgromadzenie nie jest w stanie pokrywać wszelkich kosztów związanych z naszą pracą, szukamy sponsorów, aby pomogli nam w prowadzeniu ośrodka. Potrzebujemy zasadniczo wszystkiego, odzieży, obuwia, lekarstw, ale najważniejsze są pomoce do nauczania.
Podałam wyżej jakie są potrzeby, ale rozumiem, że tylko część z nich może być zrealizowana. Pozostawiam decyzji Pana i ewentualnych Ofiarodawców, co mogłybyśmy otrzymać. Za każdą pomoc jesteśmy bardzo wdzięczne. Jeśli zdjęcia Ośrodka i naszych dzieci byłyby pomocne proszę o wiadomość lub kontakt z s. Agnieszką, która ma dość duży wybór.
A teraz podaję dane drukarki i maszyn brajlowskich:
1. Drukarka ET(Enabling Technologies) ET BRAILLER o jednostronnym druku kosztuje Euro 4000 plus transport; o druku dwustronnym- JULIET ET Series Braille Embossers kosztuje 11000 Euro plus transport. Inne informacje o drukarce w internecie: www.brailler.com.et.htm
2. Maszyna brajlowska Erika-Picht model 501 dostępna w Niemczech (przez Brailletec-Marburg) ok. 400 Euro oraz papier brajlowski 160g na m2, format A-4 do pisania oraz do druku. Obie te rzeczy dostępne przez BEGECA ( 52003 Aachen, P.O. Box 100356), która ułatwia zakup ze zniżką i transport.
Pomoce do geografii i matematyki dostępne są w Anglii i USA. Regały możemy wykonać na miejscu, jeśli mamy odpowiednie fundusze (jeden regał ok.220 USD, a potrzebne byłoby co najmniej 20 ale sukcesywnie).
Dziękuję za wszystko – za życzliwość i gotowość pomocy.
Pozdrawiam serdecznie i życzę błogosławieństwa Bożego na każdy dzień.
Proszę o wiadomość przez s. Agnieszkę.
s. Rafaela